Jestem mniej więcej 15 książek do tyłu, jeśli chodzi o recenzje. Przeczytałem nieco więcej, ale nie wszystko jest warte ślęczenia nad klawiaturą. Teraz mój mózg pochłania sześć knig jednocześnie, a niektórych nie mogę skończyć od miesięcy (sic!). Piję i pracuję w tempie zwyczajowym, bez denerwacji życiowych. Trzeba było przemielić parę fragmentów Ciorana, by nabrać dystansu i nie zawracać dupy sobie i innym (np. tutaj) rozmaitymi “rozterkami”.
Dnia 15 czerwca udaję się do Odessy i najchętniej w ogóle bym stamtąd nie wracał, ale chyba jeszcze trochę pogniję na smyczy stałej pracy, choć wkurw na atmosferę w robocie osiąga poziomy niebezpieczne. A sama wyprawa na Ukrainę? Podczas jednej z biesiad z dwoma starymi znajomymi, wymyśliliśmy, że byłoby miło wybrać się po wieeeelu latach gdzieś razem. Pierwszą opcją była Pula i Chorwacja, ale ostatecznie wyszło nam, że jedziemy na Wschód. Nie trzeba było mnie namawiać… Chciałbym zobaczyć się “po drodze” z wieloma znajomymi ukraińskimi i mam nadzieję, że mi się uda. W samej Odessie znam raptem 2-3 osoby, ale powinno być ok.
Potem ruszyłbym dalej, do Saratowa, Kazania, Czelabińska i jeszcze, jeszcze na Wschód, gdzie i znajomych całe mnóstwo i wiadomo: мечта жизни – Сибирь… Dobra, nie ciągnę tematu dalej…
Z rzeczy mniej spektakularnych – odkryłem źródło wielce szlachetnego bimbru, którym delektuję się od czasu do czasu. W ogóle będąc pijakiem, natrafiam na całkiem unikatowe trunki i chyba kiedyś zasiądę i przy symbolicznej pięćdziesiątce i napiszę to i owo w temacie powyższym. O wyższości bimbru nad sklepowym shitem nie wspominam – wtajemniczeni dawno posiadają ową wiedzę. Jestem z pokolenia 40%+ zatem siłą rzeczy zdarza mi się kupować wódę w sklepie. Okazuje się, że bez marudzenia i krzywienia gębą wchodzi mi tylko Żołądkowa Czysta de Luxe i Luksusowa, chociaż ostatnio – jak syn marnotrawny – powróciłem do Extra Żytniej i chwalę sobie wielce. Wyższe półki, drinki, rude wódy i inne takie pozostawiam smakoszom i burżujom.
Na fotach ostatnio kupione książki – czytane, bądź oczekujące. Dobranoc.
Ja delektuję się dziś po prostu Śliwowicą.
Sam siebie staram się ogarnąć, a źle ze mną…
Ojciec.. wiesz… mąż.. wiesz…a zakochałem się w chuj…
Jesus kurwa mnie kocha!
😀
666!
Lord
.. bo jest taka Kobieta, że ja …
🙂
Idę .. na oranżadę…
Śliwowicy zazdroszczę, bo sam na nockach w robocie gniję, w dodatku czwarty dzień bez alko (detox + brak kasy)…
No a cała akcja z kobietą… domyślam się, że hardkor w głowie spory, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności przyrody.. Chlej z głową, bez frustracji, zresztą sam wiesz, co ci będę gadał! 🙂
Trzym się tam! 666
Dzięki. 666