Umówmy się, że pracuję w niezbyt interesującym miejscu, aczkolwiek lubię “mój” laser i samą pracę na nim (nie ma to jednakże żadnego pozytywnego przełożenia na gratyfikację za to najemne tyranie…). Ostatnio popełniłem dwie foty (jakości nędznej, bo zrobione telefonem), które wprowadzają w to nieznośnie industrialne miejsce “kawałek estetyki”, drobinę czegoś nie będącego wyłącznie pulsowaniem rezonatora i smrodem ciętej stali/aluminium…
Oto niespodziewany gość, który napatoczył się pod load-master (podajnik blachy do lasera)…
… oraz coś zupełnie – z pozoru – abstrakcyjnego:
Uwielbiam fakturę na tym drugim zdjęciu! Daję głowę, że nikt nie zgadłby, co to właściwie jest 🙂 To po prostu fragment jednego z haków (w kształcie litery “S”), którego używa się w trakcie lakierowania gotowych produktów, z wieeeeeeloma warstwami zielonego lakieru (tłem jest powierzchnia laserowego słupka oznaczającego barierę, po przekroczeniu której laser samoistnie się zatrzymuje)…
Drobiazgi, które sprawiają, że robota w tym miejscu nie śmierdzi wyłącznie wyziewami helu, azotu i acetylenu…
P.S.: Owad został bezpiecznie przeniesiony poza teren stalowej masakry i wypuszczony na wolność…
Uff… a już myślałem, że po tym całym twoim wyżywaniu się, przerobiłeś tego biednego zielonego owada, laserem, w to zielone coś…
…a może one tam mutują w te zielone blob’y?!
…a może za dużo sfów się naczytałem :/
Osz cholera, nie strasz ludzi! Myślałam, że drugie zdjęcie przedstawia Twojego gościa po zetknięciu z laserem… 🙁
Panikarze :D:D:D
@log0ut, czytanie sfów w nadmiarze (byle dobrych!) tylko inspiruje! Gdyby owad ów znalazł się pod bezpośrednim działaniem wiązki lasera, w jednej sekundzie zwęgliłby się i wyleciał w powietrze… :/
Fantazje pt: “stopienie czegoś w zieloną galaretę” nie wchodzą w grę 😀
Proponuję cyberpunk 😉 Kurwww… Ostatnimi czasy natykam się tylko na prostackie historyjki międzyplanetarne, zero innowacji, cyberterroryzm na Plutonie, znane od lat biowszczepy, etc… :/
Jeśli trafisz na jakieś naprawdę dobre hard-SF – dawaj znać!!! 🙂 Przeraża mnie to, że moi kumple z technikum, z którymi grałem w podręcznikowe RPG-i wciąż onanizują się druidami, elfami i księżniczkami… Tolkien wyrządził ludziom krzywdę swoim arcydziełem :/
Może jestem jebnięty, ale zakładam/uważam, że z fantasy się wyrasta, a SF pozostaje w głowie na zawsze… Całą “Diunę”, “Fundację”, czy takiego “Ubika” mogę czytać w nieskończoność! Nie wspominając o “Piórze archanioła” i “Niewinnych w piekle” oraz o “Córce jednorodzonej” 😉 Nie zapomina się autora SF, który “dał” mi nazwę ex-bloga 🙂
O ja pierdolę, jaki długi komentarz na słowa log0uta! 😀
Znamienne, że większość ludzi kojarzy laser (względnie laserową technologię cięcia) z czymś złowieszczym 🙂
Laser (czyli: wzmocnienie światła poprzez wymuszoną emisję promieniowania) jest jednym z najbardziej bezwzględnych sposobów przecinania ciał stałych 🙂
Czy ja wyglądam na kogoś, kto mógłby “wrzucić kogoś pod laser” (nota bene, jest to niemożliwe fizycznie 🙂 ??
Powiem tak… Dobrze, że jest to fizycznie niemożliwe. :-))
Powiem tak… Dobrze, że jest to niemożliwe fizycznie. :-))
W tym “wyrastaniu z fantasy” jest sporo prawdy… Pamiętam moje bezgraniczne zatopienie w okresie nastoletnim, które potem po prostu wygasło. Może z powodu wpadnięcia w “poważniejszą” lekturę? Za to cyberpunk dalej mnie kręci, chociaż też przez pewien okres miałam na niego mniej czasu (moja ukochana filozofia).
> Może jestem jebnięty, ale zakładam/uważam,
> że z fantasy się wyrasta, a SF pozostaje
> w głowie na zawsze…
…no to jest nas dwóch 😛
P.K.Dicka bardzo lubię. “Ubik”, “Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?”, “Marsjański poślizg w czasie” (mój pierwszy sf \o/ ), “Trzy stygmaty Palmera Eldritcha” itd… SFy są genialne.
Zero innowacji… to prawda… ale starym wyjadaczom gatunku zdecydowanie trudniej dogodzić ;P
Jestem pod wrażeniem …
…to już Twój drugi taki długi komentarz ;P